Od września mieliśmy zacząć kurs agility
w Team Spirit u Tomka Jakubowskiego. Plan ten pojawił się już dawno,
ale ciągle coś stawało nam na przeszkodzie. Tym razem problemem okazał
się stan zdrowia Vinia, szczegółowo mówiąc, babeszjoza. Od jakiegoś
czasu Vivat miał problemy żołądkowe, ale wiedząc, że mogły być one
spowodowane nowo kupionymi smakami oraz to, że u niego alergie pokarmowe
są dość częste nie wiązałam tego z chorobą. Był cały różowy, jadł, pił,
bawił się i zupełnie nic nie wskazywało na babeszję. Aż do soboty. Vin dostał wówczas temperatury 40 stopni i od razu wiadome dla mnie było, że to nic innego, jak babeszjoza.
Szybko wykonane badania oczywiście potwierdziły nasze przypuszczenia.
Poza wskaźnikami wątrobowymi (co przy tej chorobie jest normalne) oraz
obniżonym poziomem płytek krwi wyniki ma rewelacyjne. Hemoglobina oraz
erytrocyty całkowicie w normie i z tego też powodu nie było widać
podstawowego u nas objawu, bladnięcia. Obecnie zostały nam ostatnie dwie
dawki leków, a sam Vini już nie pamięta, że źle się czuł.
fot. Natalia Wajszczak |
Weterynarz
stwierdziła, że przy tym tempie regeneracji po mniej więcej dziesięciu
dniach, a może i szybciej po zakończonym leczeniu możemy spokojnie
zaczynać kurs. Jeszcze nieco się obawiam, czy Vini będzie czuł się już
na siłach, by zacząć biegać po torze, ale na tę chwilę wszystko
wskazuje, że może być już tylko lepiej ♥ mimo wszystko proszę, trzymajcie kciuki za Vinesia
W takim razie życzymy szybkiego powrotu do zdrowia, żebyście mogli zacząć pomykać po torze.! ;-)
OdpowiedzUsuńŻyczymy szybkiego powrotu do zdrowia :) My właśnie wróciliśmy do agility :)
OdpowiedzUsuńKciuki zaciśnięte :) Zdrowiej jak najszybciej!
OdpowiedzUsuńNo i koniecznie dajcie znać o Waszych agilitkach ^^
Trzymamy kciuki, zdrówka!
OdpowiedzUsuńNa szczęście w waszym przypadku skończyło się to bez problemów :).
OdpowiedzUsuńŻyczę miłego kursu!
H&F