Wizyta u groomera - nareszcie!

Na ostatnim strzyżeniu byliśmy 12 października. Mój pies masakrycznie zarósł, co widać było na każdym zdjęciu. Jego wyjątkowo długa sierść dawała wszystkim domownikom "w kość". Po każdym spacerze Vivat znosił dziesiątki patyczków - a ja musiałam to wszystko wyciągać, co uwierzcie, nie było takie łatwe. Po spotkaniu z Kuflem, zastanawiałam się czy nie obciąć Vivata na "sportowo". I tu zaczęła się kwestia marzeń, priorytetów i dylematów. Chciałam żeby Vivat został reproduktorem, żeby jeździł na wystawy... Ale bez strzyżenia "wzorcowego" moje marzenia nie miały szans, bowiem raz obstrzygę sierść cockera na krótko, a nigdy nie odrośnie tak, jak bym rzeczywiście potrzebowała na wystawę. Zdecydowałam, że obetniemy go na "wzorcowo", ale minimalnie podetniemy sierść.

Gdy udało nam się dojechać do Pani Tatiany - Hodowla Bleper's - zaczęła się walka z sierścią czarnucha. Pani nie chciała go przywiązywać do stołu groomerskiego, dlatego postanowiłyśmy, że ja potrzymam psa. Przez ponad 2,5 godziny stałam i trzymałam psa, który uparcie uważał, że podłoga jest znacznie ciekawsza. Co jakiś czas robiłyśmy sobie przerwę i puszczałyśmy Vivata do miski z wodą.

Efekt był zdumiewający. Przyzwyczajanie się do "nowego Vivata" trwało kilka dni. Zauważyliśmy, że Vivat po strzyżeniu znosi znacznie mniej patyków, piachu i ... zaczęło mu się podobać przytulanie. Sam potrafi przyjść, wtulić się w człowieka, wylizać ucho, a później zasnąć przy kimś. Generalnie znosił przytulanie, ale bez przesady - a teraz, sam się dopomina.

Zdjęcia - przykro mi, później.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz