Jestem taki jak wy!

Od czego zacząć...
 Może od samopoczucia Vivata. Już dzień po nieprzyjemnym incydencie nie było śladu po tym, że coś się stało. Skakał, biegał - normalnie się zachowywał. Jedynie antybiotyk przypominał nam o wypadku. Ogółem powiem szczerze, że miałam niemało strachu, ale tylko z mojej winy. Cóż, straciłam zaufanie do swojego psa - mowa tu o chodzeniu bez smyczy. Wolę jak biega sobie sam. Obecnie biega luzem, ale na smyczy. Zwyczajnie jest zapięty na smycz, ale chodzi sobie sam. Jedna smycz jest długa - to właśnie ona "ciągnie się" za moim psem. Jest mi wtedy znacznie łatwiej złapać go, jeśli takowa potrzeba istnieje. Smycz jest zwykła i długa, dlatego nie mam problemu.


- Uwieelbiam sypiać pod telewizorem!









Na święta wielkanocne byliśmy u babci. Rozkochałam siostrę w Vivacie. Szybko zrobiłam jakieś fotk natury. Dam tylko dwie.








Moja ulubiona pozycja spanka...

Tyle Wam kochani musi wystarczyć. Trochę natury więcej - mój kolejny blog - ZAPRASZAM.
(Umieszczam tam zdjęcia natury - kwiatki etc.)

3 komentarze:

  1. To dobrze, że Vivat się dobrze czuje!
    Może zamiast długiej smyczy to na lince Vivata puszczać? ;>
    Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny post :D
    Vivat to taka czarna kulka :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Śliczne zdjęcia : ) Dobrze że Vivatowi nic nie jest ! Pozdrów go ode mnie = )

    Zapraszam do mnie :

    http://jamnik-maja.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń