Odlepiamy bałwana

     Postanowiłam wyjść z Vivatem na spacer nieco wcześniej. Koło godziny 12 zapięłam psa, wzięłam aparat i wyszłam. Pomyślałam sobie, że zabiorę jego ulubioną zabawkę. Śniegu napadało bardzo dużo, a to spowodowało, że zabawkę pochłonęła biała otchłań. Vivat na widok śniegu wariuje - biega, szczeka, tarza się, widać, że podoba mu się zima.














     Vivulec zaciągnął mnie na łąkę, ale zanim tam doszliśmy minęło trochę czasu. Spotkaliśmy przesympatycznego yorka Jinda i psy chwilę się pobawiły.








     Kto jak kto, ale chyba miałam największy zaciesz kiedy zobaczyłam 3-miesięczną Heittekę, małą nowofunlandkę.



2 komentarze:

  1. Fajny blog i piękny pies ;)
    Obserwuję twojego bloga, mam nadzieję że odwdzieczysz się tym samym i napiszesz jakiś komentarz. ♥ Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń