Postanowiłam wyjść z Vivatem na spacer nieco wcześniej. Koło godziny 12 zapięłam psa, wzięłam aparat i wyszłam. Pomyślałam sobie, że zabiorę jego ulubioną zabawkę. Śniegu napadało bardzo dużo, a to spowodowało, że zabawkę pochłonęła biała otchłań. Vivat na widok śniegu wariuje - biega, szczeka, tarza się, widać, że podoba mu się zima.
Vivulec zaciągnął mnie na łąkę, ale zanim tam doszliśmy minęło trochę czasu. Spotkaliśmy przesympatycznego yorka Jinda i psy chwilę się pobawiły.
Kto jak kto, ale chyba miałam największy zaciesz kiedy zobaczyłam 3-miesięczną Heittekę, małą nowofunlandkę.
dużo tej sierści xD
OdpowiedzUsuńFajny blog i piękny pies ;)
OdpowiedzUsuńObserwuję twojego bloga, mam nadzieję że odwdzieczysz się tym samym i napiszesz jakiś komentarz. ♥ Pozdrawiam!