Babeszjoza

Hej hej :) my się znowu sporo nie odzywaliśmy, ale tym razem była to naprawdę sytuacja podbramkowa. Walczyliśmy o życie Vivata. Zacznijmy od początku. Od niedawna porządnie ćwiczyliśmy z Vinkiem, rozpoczęliśmy przygotowania do biegu przy rowerze. Pierwszego dnia było idealnie, nawet próbował go ciągnąć :) kilka godzin po powrocie do domu, zauważyliśmy kleszcza. Od razu do weta, na wyciągnięcie. Okazało się, że jeszcze kilka kleszczy miał, ale tamte nie zdążyły się napić. Następnego dnia rano Vivat nie podchodził do nas, ani otwieranej lodówki, co czyni każdego poranka. Myślałam: "- Pewnie mogą boleć go mięśnie, stawy. W końcu nie był przyzwyczajony do biegu przy rowerze.". Jego stan jednak znacznie się pogorszył. Obowiązkowo od razu poleciałyśmy do weta (posiadanie kliniki po drugiej stronie ulicy to jednak ogromny plus) i od razu badania. Wetka powiedziała, że jak na babeszjozę to wyniki ma rewelacyjne, co nas nieco uspokoiło. Po kilku dniach podawania leków, udało nam się odzyskać dawnego Vineczka <3



Z naszymi ćwiczeniami jest trochę lepiej. Wałkujemy i szlifujemy podstawy, żeby zacząć coś na poważnie. I powoli myślimy o filmiku... :)

15 komentarzy:

  1. MATKO JEDYNA!
    Jak się wystraszyłam! Obowiązkowo pozdrów ode mnie Vivata!
    Matko, cieszę się, że zwyciężyliście chorobę, bo nie wiem, co bym wtedy zrobiła. 0.0
    Pozdrówka i nadal modlę się o Wystawę w Kielcach,
    KISEL.

    OdpowiedzUsuń
  2. Uff..dobrze, że z Vivkiem wszystko w porządku ;) Cudowne zdjęcie <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobrze, że wszystko skończyło się szczęśliwie :)
    Vivat ma piękne oczy *.*

    I z niecierpliwością czekamy na film,
    Pozdrawiamy,
    ŁAPKA!

    OdpowiedzUsuń
  4. Cieszę się, że zdrowiu psinki już nic nie zagraża. Gdyby nie szybka reakcja, mogłoby się zrobić poważnie.
    Udanych biegów (i jazd)!

    OdpowiedzUsuń
  5. Uff... dobrze, że szybko zareagowaliście i wszystko dobrze się skończyło. W tym roku strasznie dużo znajomych psiaków chorowało na to paskudztwo :/.

    OdpowiedzUsuń
  6. Super, że już wszystko w porządku:)
    My przerabialiśmy babeszjozę jakiś czas temu i było cięzko, ale kilka dni kroplówek i masowego leczenia przywrócił Pepe do żywych i nas też :)
    xoxo

    OdpowiedzUsuń
  7. Dobrze że już wszystko wróciło do normy! :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Całe szczęście ,że Vi z tego wyszedł . :)
    Gratulujemy postępów , czekamy na filmik .

    OdpowiedzUsuń
  9. Dobrze, że szybko zareagowałaś na zmiany w zachowaniu psiaka. Dłuższe zwlekanie z pójściem do weta mogłoby pogorszyć stan sprawy;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja też na szczęście mam weta na przeciwko domu.Blisko i szybko można dojść.A dobrze, że z Vivatem wszystko ok.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  11. boże, nasz Niko miał ostatnio 3 kleszcze, 2 udało mi się wyciągnąć w całości niestety przy próbie trzeciego Niko się szarpną i coś z kleszcza zostało... pojechaliśmy do weterynarza. Wyciągnął resztę i kazał obserwować jakby się coś działo zaraz mamy przyjechać.. ech mam nadzieję że nic mu nie będzie ... cieszę się że z twoim psiakiem wszystko ok! Trzymam kciuki :)) Uściskaj ode mnie psinkę mocno!:)

    http://swiatniko.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. Też się wystraszyłam czytając tytuł posta, ale cieszę się że wszystko jest ok. Babeszjoza może być straszna niestety. Pozdrawiamy! ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Całe szczęście, że tak szybko zareagowaliście i wszystko skończyło się dobrze!
    Powodzenia w bieganiu przy rowerze, jak Kendo jeszcze podrośnie też zacznę robic coś w tym kierunku :)

    OdpowiedzUsuń
  14. reakcja w pore na czas i sie cieszycie zyciem :)

    Moj Atos niestety nie w pore mial zdjagnozowana Bolerioze... dopiero po smierci weterynarz doszedl do wnisku ze to byla bolerioza.. a my myslelismy to zaawansowany stopien arytmi..

    Ciesze się bardzo że wam się udało! zdrowia!

    OdpowiedzUsuń
  15. Ale mnie nastraszyłaś tytułem...
    Z kleszczami nie ma zabawy, nasz żeście wszystko dobrze się skończyło :D Dobrze, że tak szybko zareagowałaś!

    Pozdrawiam Natalka i Beny

    OdpowiedzUsuń