Ech... dwutygodniowa nieobecność z Vinem i pozostawienie go pod opieką babci to jeden z najgorszych pomysłów ostatniego czasu. Mój już prawie świetnie pracujący pies, już prawie nakręcony na zabawki, prawie zawsze wracający na zawołanie, ładnie równający przy nodze, przynoszący aport na dworze i przede wszystkim skupiony na mnie przy psach został podmieniony. Bez kitu :( jesteśmy na etapie "mam cię w dupie, wolę obsikiwać wszystko dookoła, przywitać się z pieskami, sam pobawić się piłką, iść szybciej, bo ty chodzisz zbyt wolno i jeść tylko gotowane, ewentualnie mogę przystać na gotowanych warzywach, ale to jak będę bardzo głodny". Vinowate zrobiło dzisiaj postęp, bo zjadło wieczorną porcję karmy, więc może zacznie jeść normalnie. Babcia nie podkarmiła mi psa do granic możliwości więc chociaż tutaj nie będę rozpaczać. Ważymy 13,8 więc będziemy pracować nad sylwetką i kondycją. Wakacje nam to znacznie ułatwią, a kluby (o ile takowe w ogóle wypalą) nieco pozwolą utrzymać nową wagę. Jeśli chodzi o wystawy, to być może pojawimy się w Białymstoku 24 sierpnia.W środę idziemy do groomera, więc Vinek znowu będzie super piękny :D za pięć dni ważna dla nas rocznica także możecie spodziewać się posta :D w planach kolejny przepis, (który prawdopodobnie zrobię jutro, tyle, że zostanie on opublikowany za jakiś czas) i DIY z zachętą do aportowania dla psów niezainteresowanych :D
Nasze jedyne nowe, w miarę ładne zdjęcie. Oczywiście jakość xperii, więc wiecie... :D
Podsumowując kolejny krótki i bezsensowny post zaczynam ostro pracować z i nad Vinim. Trzymajcie kciuki! ... a ja postaram się zrobić w końcu ładne zdjęcia i przyłożyć się do blogowania :D chciałabym Wam także serdecznie podziękować za tak liczne odwiedzanie Vinkowego bloga <3
Ojj wiem coś o zostawianiu psa z rodzinką. A szczególnie tą która z nami nie bywa na co dzień. Ale co zrobić- bliscy mieli "dobre" chęci :/.
OdpowiedzUsuńNo cóż życzymy Wam powodzenia. :D
Pozdrawiamy ;*
A&T <3
Wiem coś na tematy pozostawiania psa bez własnej kontroli. Gdybym pewnie teraz gdzieś wyjechała, to Sasha zmieniłaby się nie do poznania.. Życzę powrotu do poprzedniej normalności, do poprzedniego posłuszeństwa i poprzedniej zabawy..
OdpowiedzUsuńCzekamy na kolejny post i kolejne relacje ^o^
Pozdrawiamy,
ŁAPKA !
Ja dwa lata temu jechałam do Chorwacji i zostawiłam go u babci. Gdy wyjeżdżałam był szczuplutki, gdy wróciłam - pulpet >.<
OdpowiedzUsuńTrzymamy kciuki!
Nieźle mnie nastraszyłaś, bo jutro wywożę psiaki do mojej babci na tydzień, już się boję co to będzie jak wrócę...
OdpowiedzUsuńHoho chyba wszyscy coś wiedzą na temat babcia+pies :D Ja też, niestety..
OdpowiedzUsuńPojechałam na wycieczkę 3 dniową, wyrobiłam psu piękną sylwetkę, a jak przyjechałam to masakra ;C
Jak go zobaczyłam to mi się chciało płakać. No i trzeba było się wziąsć na nowo za bieganie, piłeczkowanie rowerowanie,.
Czekam na kolejne posty!
Oj tak, babcia i pies to nie najlepsze połączenie, a szczególnie z takim łakomczuchem jak moim csa ;). Coś już o tym wiemy, Toffi w te wakacje po raz drugi zostaje na tydzień z babcią ... Rudy cały czas za nią chodzi, a babcia podrzuca mu jakieś smaczki.... "babciu, zjadł już swoją porcję, nie musi dostać więcej" , "ale widzisz, że jest głodny.." i w tym momencie kawałek kiełbaski ląduje w psiej paszczy ... ech.. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy!
Nic nie musisz pisać o babci... każdy kto ma psa chyba przeżywa to samo =)
OdpowiedzUsuńJa jak do niej przyjeżdżam, to nie odstępuje jej na krok... a tym bardziej nie zostawiam Benego samego u niej w domu =)
Pozdrawiam Natalka i Beny
Musicie podrzucać pieski do naszej babci, ja zostawiłam babci szynszylę na tydzień, a karmy jakby nie ubyło :D kot ma sie dobrze.. poprzedniego psa tez zostawialam i mialam wrazenie ze jakis glodny byl. Ale stosowała sie do polecen zeby nie podkrmiać :) za to druga babcia.... ojej.. prosiaka bym od niej po tygodniu odebrała :D
OdpowiedzUsuńPowodzenia w powracaniu do formy! :)
OdpowiedzUsuńŁeh, dlatego ja nie zostawiam nigdy psa z moją rodzinką.. to tylko źle się kończy. Powodzenia w naprawianiu psiaka.
OdpowiedzUsuńJa, podobnie jak Łapa, nigdy nie zostawiam psa pod opieką...kogokolwiek.
OdpowiedzUsuńWracajcie do formy i częstszego blogowania, oczywiście!
Oj te babcie... powodzenia :)
OdpowiedzUsuń