Ostatnio dużo myślę o Vivacie, o tym co osiągnęliśmy, o tym co chcemy osiągnąć i co skreśliłam przy samym pomyśle. Doszłam do wniosku, że nigdy w zasadzie nie było idealnie; że nigdy nie byliśmy zgrani i nigdy nie było tak, jak sobie to wymarzyłam.
Zapewne to zwyczajnie moje chore ambicje, cele, które sobie kiedyś wyznaczyłam przerastają psa i przez to nie wychodzi.
Może powinnam zacząć od początku. O psie marzyłam zawsze - chciałam mieć towarzysza na wiele lat, przyjaciela, z którym mogłabym się bawić, z którym mogłabym ćwiczyć różne psie sporty, który znałby dużo sztuczek, który byłby idealny.
To marzenia, a jak jest? Psie sporty - bardzo chętnie, i pies i ja. Tylko zależy jaki. Frisbee ujdzie, obidience ujdzie. Gorzej już będzie z rzeczami, do których pies musi wejść, dotknąć - za jedną przyczyną - strachem. Nie wejdzie do tunelu, bo się boi. Nie przeskoczy przez nic innego jak smycz, bo się boi. Wyrzutni FlyBall'a nie tknie, bo się boi. Strach posuwa się dalej, boi się także ludzi.
Strach jest przyczyną większości naszych problemów. Jest lepiej niż było kiedyś - nie boi się już butelek. Bał się odkąd tylko sięgam pamięcią. Wypracowanie "Butelka z plastiku nie gryzie, Vivat!" zajęło nam 6 miesięcy. Metoda małych kroczków działa, tylko jest to "ale".
Ostatnio doszły kolejne problemy, tym razem behawioralne. Z naszej lub nie naszej winy jest jak jest. Za tym co się dzieje, kryje się mocno zakorzeniony strach, przed niemalże wszystkim. Stał się zaborczy wobec "swoich" rzeczy, smakołyków czy chociażby mnie.
Czasem mam odczucie, że jest lepiej niż ostatnio. Ale w rzeczywistości nie zmienia się pies, tylko moje nastawienie. Zaczynam czasem inaczej odczuwać pewne rzeczy i inaczej odbierać to co robi mój pies. W zasadzie zmienia się tylko moje nastawienie do pracy z psem, a nie on sam. Pies był i jest taki sam, jedynie nauczony więcej rzeczy i częściej ćwiczony.
Odpowiednie nastawienie i chęć pracy są podstawą sukcesu. Plany, marzenia i ustalone niegdyś cele mogą okazać się za trudne, przerastające jego osobowość. Przez nawet nie ambicje, tylko marzenia osiągnęłam ile osiągnęłam, jestem z niego dumna, ale choć skrycie marzę o psie aportującym w powietrzu frisbee, sprawnie i zwinnie pokonującego tor przeszkód, czy chociażby z zapałem wykonującego sztuczki, nie bojącego się wszystkiego dookoła, wiem, że jestem w stanie to osiągnąć. Jak? Metodą małych kroczków.
Przemyślenie daje dużo. Ostatnimi czasy głównie to daje mi siłę do pracy. Zaczynamy terapię behawioralną związaną z zakorzenionym głęboko strachem i obecnie agresją. Życzcie nam powodzenia i trzymajcie kciuki.
Pozdrawiamy.
Wierzcie w siebie i w Wasze możliwości , a świat stanie przed Wami otworem, zarówno ten sportowy jak i ten "codzienny", czyli Ty i Vivat.
OdpowiedzUsuńPiękne powiedziane.
UsuńNigdy nic nie jest idealne, strach ma wielkie oczy i nic więcej. Poradzicie sobie, wszystko małymi kroczkami ;) Będzie dobrze.
Pozdrawiamy!
A jak radzisz sobie z agresją u Vivata? Występowały u was jakieś sygnały dotyczące bronienia jedzenia, Jeśli tak, to jak sobie z nimi radziłaś?
OdpowiedzUsuńWłaśnie nie radzę, gdyż jest głęboko zakorzeniona w jego psychice. Z jedzeniem nie mam problemu, oddaje bez problemu. Gorzej jeśli w pobliżu są psy.
UsuńŚwietny post. To również mnie samej wiele uświadamia. Każdy ma jakieś problemy z psem. Może się wydawać, że np. każdy border będzie super posłuszny. A to nie jest prawdą. Metoda "małych kroczków" sprawdza się świetnie we wszystkim. Życzę powodzenia!
OdpowiedzUsuńFajny post i zdjęcia. Dobrze, że nie kryjesz swoich problemów i w razie czego dajesz sobie pomóc, bo niektórzy przedstawiają swojego psa tylko z dobrej strony i starają się jak najlepiej ukryć wady przesadzonymi zaletami w niektórych przypadkach.
OdpowiedzUsuńVivat to młody pies, wszystko jeszcze przed Wami. Chyba każdy opiekun czworonoga miał takie lub podobne problemy, ja również. Dobrze, że przynajmniej zdajesz sobie sprawę z tego, że Twój pies (proszę o wyrozumiałość) ma ze sobą problem, bo tak jak ujęłam wyżej - niektórzy przesadnie robią ze swojego psa ideał przez co robi się jeszcze gorszy. Jak człowiek zdaje sobie sprawę z tego, że musi coś poprawić, zadziałać, popracować, to jest już kawał sukcesu!
Życzymy powodzenia i pozdrawiamy.
Weronika&Noder