Pogodna sobota

     Rano obudziłam się z wielką satysfakcją, że cały tydzień dzielnie chodziłam do szkoły i teraz mam dwa dni wolne. Oczywiście w mojej pobudce nie obyłoby się bez pewnego czarnego psa, dzięki któremu szybko nabrałam realistycznej barwy życia, że czarnuch chce wyjść na dwór. Pogoda była piękna. Słońce świeciło, temperatura była bardzo przyjemna. Założyłam Vivatowi obrożę i razem z mamą poszłyśmy na spacer. Małe czarne stworzenie dreptało spokojnie bez smyczy, a my rozmawiałyśmy. Po dojściu na łąkę przeszłyśmy się kawałek po lasku i wróciłyśmy. Trzeba było szybko szykować się na szkolenie. Tak, jak tu pisałam z nauką warowania mieliśmy duży problem. Po jednej godzinie na szkoleniu Vivat fantastycznie kładzie się na komendę! :) Pani nas ciągle chwali, a nas to jeszcze bardziej motywuje. Planowaliśmy jechać po szkoleniu nad Wisłę, ale jednak wróciliśmy do domu. Koło 18 poszłyśmy z mamą i Vivatem na ponad dwugodzinny spacer. Po powrocie do domu padł, jak zabity. :)

Ptaki oddały hołd Vivatowi, literą "V" na niebie. :D


Prawdziwy pies myśliwski

 Pozdrawiamy!

1 komentarz: