Już na samym początku rozmów z naszymi hodowczyniami przewijała się moja chęć uprawiania agility z przyszłym psem. Ci, którzy od dawna są z nami doskonale wiedzą, ile razy wątek pragnienia biegania torków towarzyszył tutejszym postom. Po wkręceniu się w obedience, który przynosił i wciąż to robi mojemu perfekcjonizmowi, agility zeszło na dalszy plan. Po czasie, do trenowania zachęciła mnie głównie Vinkowa pasja do tego sportu. Wielokrotnie podczas treningów obedience Vivat nie był w stanie się na niczym skupić, wskutek czego często siedział przywiązany do płotu, by zaczął się choć trochę nakręcać na pracę ze mną. Wtedy dostawałam od Magdy hopkę, przy której Vin automatycznie "wracał do żywych" ;).
Wszystko to sprawiło, że zrozumiałam jego potrzebę pozbycia się frustracji i od października trenujemy pod okiem Tomka Jakubowskiego (szkoła Animag). Przed sobą mamy ogrom pracy, ale mocno się w ten sport wkręciliśmy i wiążemy z nim ogromne nadzieje :).
Wszystko to sprawiło, że zrozumiałam jego potrzebę pozbycia się frustracji i od października trenujemy pod okiem Tomka Jakubowskiego (szkoła Animag). Przed sobą mamy ogrom pracy, ale mocno się w ten sport wkręciliśmy i wiążemy z nim ogromne nadzieje :).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz