Dni psa

     Wiem, że dawno nie pisałam, ale zapomniałam gdzie wsadziłam urządzenie do zgrywania zdjęć. Szukałam wszędzie tylko nie tam gdzie powinnam. Zacznijmy od początku. Wybrałam się ostatnio z mamą na spacer i zabrałam aparat. Zdjęcia są jakie są, ale w znacznie lepszej jakości niż zwykle. Vivuu standardowo niegrzeczny. Skończyły się kable USB do jedzenia to przerzucił się na wszystko. Dosłownie.

     Generalnie jest w porządku, chociaż od wtorku siedzę w domu chora. Tak czy owak przyszedł dyplom ze szkolenia. Potrącono nam punkt za wrażenie ogólne, płakać z tego powodu nie będę, ale niby z jakiej racji? Od wczoraj pada u nas śnieg (a szczegółowiej mówiąc to podróbka śniegu). Napadało ledwie, ledwie, ale zawsze to coś. Vivuu wniebowzięty, tarzanie się w mokrym, białym i puszystym śniegu to zabawa na maksa! Spotkałam dzisiaj Panią od Brabusa i chwilę sobie pobiegali. Chwilę, czyli do momentu, gdy Vivat nie wziął do pyska patyka. Zazdrosny i dominacyjny Brabus postanowił zabrać Vivatowi zabawkę w tym samym momencie rzucając się na Vivuu. Miło nie było, ale przynajmniej obaj są cali. Vivuu waży już 12 kg. Nawet nie wiem, kiedy tak wystrzelił. Nie widać po nim tej wagi, ma dużo ruchu, dostaje odpowiednio dużo jedzenia. Ponadto już nie sprawia wrażenia "puszystej owcy", bo udało mi się wyskubać prawie cały szczenięcy puszek.

Wszystkim Czytelnikom życzę wesołych, radosnych i spokojnych Świąt Bożego Narodzenia! Dużo zdrowia, szczęścia i czasu dla pupili!