Kiedy ostatnie dni wolności od szkoły mijają w błyskawicznym tempie, razem z Vivatem całkowicie się z rozleniwiliśmy. Z wyjątkiem spacerów potrafimy cały dzień przesiedzieć w domu. Rozkładamy się na kocyku i poduszkach i tak zaczyna się nasz całodniowy seans. Temperatury na zewnątrz niestety nie pozwalają nam cieszyć się resztką wakacji w pełni, ale te chwile zawsze spędzamy aktywnie. Przeważnie już puszczam Vivata ze smyczy, a raczej ze smyczą, z obawy, że małego szkraba ciężko mogłoby złapać. Nie zdarzają mu się ucieczki ani oddalanie się ode mnie, co ułatwia nam pracę nad przywołaniem.
Ach... Ma też swoje ulubione pozycje spania, a czy są wygodnie, to już inna kwestia:
super post, pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńciekawy post i fantastyczne zdjęcia Vivat'a. ;)
OdpowiedzUsuń